środa, 3 lipca 2013

Odpowiedź na list nr 2



Drogi Panie,
Niespiesznie do przodu - Kuchnia życia, mój raczkujący jeszcze blog, w zamierzeniu nie ma być jedynie blogiem kulinarnym. Sama trochę próbuję, smakuję, sprawdzam materię pisania w sieci. Wszystko to dla mnie nowe.

Tak, zgadzam się z Panem: o kuchennym aspekcie życia  milej i łatwiej się pisze.  Szybciej też takie teksty powstają.  Zresztą teraz mam w życiu taki czas, że więcej gotuję, dużo myślę o tym co ugotować, czym sprawić przyjemność podniebieniu... Jak odżywić swoje ciało? Gotujemy by jeść, a jemy by żyć, dlatego łatwiej „wrzucić na bloga” przepis niż napisać coś głębszego. Zresztą, zdałam sobie sprawę, że aby pisać trzeba mieć odwagę albo trochę bezczelności w sobie. Z odwagą u mnie różnie bywa, czasem jest a czasem jej nie ma. Bezczelności nie mam ani okruszynki. Trudno mi więc  pisać, dzielić się częścią siebie, kiedy wiem, że ktoś tu zagląda, ktoś czyta, być może o tym o czym piszę, nawet myśli. Tak jak napisałam wcześniej, wszystko to dla mnie jest nowe. Muszę tę działalność internetową wkomponować w swoje życie, znaleźć na to czas i czerpać z tego przyjemność.. Zna Pan to uczucie, bo sam Pan o tym pisze.. czasem czas przyśpiesza i nie pozwala nam na spokojne smakowanie chwili. 

I jeszcze jedno, nie mogę od Pana wymagać, by na moim blogu nakrywał Pan do stołu. To – mam takie wrażenie – zrobiłam ja swoim Początkiem. Nakryłam a później podawałam dania bez  dodatkowej oprawy. Przyznaję, że życie, choć staram się by było nieśpieszne, przyśpiesza czasem niemiłosiernie a ja poddaję się temu szalonemu rytmowi. Przywołuję się jednak do porządku, obiecuję odpisywać Panu bez długich opóźnień i dawać swoim przepisom odpowiednią oprawę.

Wrócę jednak jeszcze do Pan pytania: jak zrobić by życie było najczęściej przyjemne? Otóż mam jeden pomysł: niczego nie przyśpieszać. Czekać. Czas bywa wielkim sprzymierzeńcem. Ja w to wierzę.

Pozdrawiam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz