Wzięłam kilową
torbę kiełków, paczkę świeżej kolendry (uwielbiam jej aromat!) i korzeń imbiru.
Ostatnio w mojej kuchni często gości Azja. Ciągle mnie zaskakuje
nowymi zapachami i smakiem, toteż chętnie odkrywam jej nieznane mi jeszcze
uroki na swoim talerzu. Zaskakują mnie też nazwy azjatyckich roślin i przypraw.
Dla Azjatów być może są codziennością ale dla mnie, nieznaną krainą pełną
wonnych tajemnic.
Wśród roślin,
które niska kobieta o kruczoczarnych włosach, układała w lodówce, zainteresował
mnie pęk dziwnej zieleniny. Zapytałam ją co to jest? Odpowiedziała, że to
niezwykle zdrowe i smaczne liście szpinaku wodnego! Rośliny bardzo znanej i
cenionej w Azji. Długo nie trzeba mnie było namawiać. Kocham szpinak i choć
ten, który trzymała w ręku przemiła ekspedientka, w niczym nie przypominał
naszego europejskiego szpinaku, moja wrodzona ciekawość mówiła „Weź go i
spróbuj!”. Czyż nie pięknie odkrywać jest coś nowego, w świecie, w
którym wszystko wydaje się przewidywalne i znane?
Przepis na
przygotowanie szpinaku wodnego dostałam gratis, jako dodatek do wielkiego pęku
rośliny.. A oto on:
1 pęczek szpinaku
wodnego
Kilka ząbków
czosnku
Limonka
Papryczki chili
Kiełki fasoli mung
Sos sojowy/sos
rybny/sos ostrygowy – do wyboru
Szpinak wodny
pokrój na mniejsze części. Rozgrzej olej w woku lub na patelni.
Wrzuć drobno posiekany czosnek i papryczkę chili, smaż ok. 20 sekund ciągle
mieszając. Uważaj, żeby czosnku i papryczki nie spalić. Dodaj
szpinak, ciągle mieszając. Dodaj sos rybny lub inny (sojowy lub
ostrygowy) oraz sok z limonki. Na sam koniec wrzuć kiełki fasoli mung, jeśli
takie masz, choć ten dodatek nie jest koniecznością.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz