czwartek, 27 czerwca 2013

List nr 2



Poniżej list, który otrzymałam. Odpowiedź  wkrótce. 

Pyszne to wszystko. Widzę jednak, że w „Kuchni życia” zaczyna przeważać element kuchni w sensie dosłownym. To oczywiście dość zrozumiałe; lepiej i milej rozmawiać o przyjemnych aspektach życia. Tylko jak zrobić, żeby ono jak najczęściej było przyjemne? To właśnie, jak mi się wydawało miało być tematem „Kuchni życia”; jak gotować swą egzystencję aby nie była ani za słona, ani zbyt pieprzna ani za twarda ani też za bardzo rozgotowana?


Chyba takie właśnie pytania powinny być treścią tej drugiej (czyli odwrotnej?)strony pani bloga. Może to moja wina. Może po moim liście, pani się spodziewała, że ja to wezmę na siebie i podejmę się korespondencji z „drugiej strony księżyca”? („The dark side of the moon”) ? Miałem okraszać, a nie nakryłem nawet do stołu. No cóż wpłynęły na to okoliczności; już miałem wysyłać coś w rodzaju pierwszego komentarza, gdy zauważyłem w nim kilka błędów. Potem musiałem wyjść, a potem nie miałem czasu. Czyli wszystko to czego nie powinno się robić, jeżeli człowiek chce coś w życiu wykonać i czuć się z tego powodu szczęśliwy. Pretekst tego komentarza już się nieco przedawnił, ale może jeszcze nie tak bardzo, może jeszcze można do niego wrócić. Oczywiście spróbuję. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz